Strony

niedziela, 1 lipca 2012

Dni 9-10: Mandalen-Nordfjordeid-Orsta

1. Mamy za sobą najbardziej wysunięty na zachód odcinek naszej podróży. Uczciliśmy to kilkudziesięciogodzinnym deszczem, który ciągnął się za nami od okolic Nordfjordeid, aż do Orsta. W międzyczasie kluczyliśmy po lokalnych wysepkach, przeprawiając się między nimi bądź promem, bądź mostami, bądź też podmorskim tunelem kilkukilometrowej długości

2. Eiksundtunellen - cudo rodem z filmu science-fiction, z laserowymi wskaźnikami kasującymi opłatę za przejazd, wjazdem zasnutym mgłą (czyszczenie generatorów? ostry wywiew spalin?). Piekło rodem z Dead Space / Aliena, klaustrofobiczny przejazd przez betonowe jelito kosmicznego Lewiatana.

3.  Niedziela spędzona w Orsta. Jęzor szarego morza wgryzający się w ląd, tuż obok niego - zasnute chmurami, ośnieżone szczyty. Dodajmy do tego niedzielną atmosferę sennego norweskiego miasteczka, i mamy idealny obraz do słuchania lekko onirycznego, tęsknego "Things We Lost In The Fire" Low.

4. Zderzenia z norweską fauną:
a) jak widać na zdjęciu z poprzedniej notki - owce mają bezwzględne pierwszeństwo na drogach. Część z nich potrafi się jeszcze uwalić na środku asfaltu, czekać, aż auto podjedzie tuż pod jej jaśniepański zad, i dopiero wtedy podnieść się, nie przerywając przy tym obrażonego przeżuwania.
b) mewy są wszechobecne, ich wrzaski niosą się po górach, przełęczach i lasach, niczym krzyki lelków w opowiadaniach Lovecrafta.
c) wczoraj na peryferiach Fosnavag byłem bliski przejechania intensywnie pakującego mi się pod koła... eee... hm. Czegoś, co wyglądało jak ptak kiwi, ale ze skrzydłami. Bure upierzenie, długi dziób, ewidentnie niezmącony intelektem, wyraźny instynkt samobójczy. Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie...

5. Zdjęcie na dziś - brzeg fiordu w okolicach Bryggja.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz