Strony

sobota, 7 lipca 2012

Dni 14 - 16: Molde-Kristiansund-Sunndalsora

1. Kristiansund, podobnie jak Molde, rozczarował. Owszem, przemknęliśmy przez niego bardzo pobieżnie, głównie przemysłowymi opłotkami, ale nie nawet krótka wizyta w centrum nie zostawiła po sobie nic, poza wrażeniem ciasnoty i duchoty.
2. 20 km za granicami miasta, jedziemy w stronę Frei i Eidsvag. Łatwiej się oddycha, droga jest spokojniejsza, wracają widoki, które odbierają mowę. Wydawałoby się, że pomieszanie ośnieżonych, stromych gór i morza nam spowszednieje na dobre. Przeciwnie, wciąż dajemy się nabrać na te landszafty. Jak dzieci.
3. Temperatura dobiła do 25 stopni. Zimna północ, my ass. W Szwecji ponoć czeka na nas z otwartymi ramionami bite 30 st. Szlag.
4. Najlepsi norwescy komicy powinni pochodzić z Sunndalsora. Otoczone z trzech stron przez zwaliste skalne masywy miasteczko, z czwartej strony zamknięte przez morze. W słoneczny dzień nad miastem zawisa kamienna masa o przedziwnej, nieludzkiej geometrii, wydająca się być węższą na dole, niźli jest na górze. Spomiędzy tej masy wystrzeliwują dziesiątki kaskad wody, napełniając dolinę i miasto ciągłym szumem. Wytłumia go załamanie pogodowe, kiedy bryły skalne zostają spowite przez gęste chmury, osadzające się tuż nad domami.
Depresja albo wyjątkowo czarne, wyrafinowane poczucie humoru: wybór należy do Ciebie.
5. Koordynator z Firmy puścił mailowo pierwszy Breivik Joke (dość hermetyczny, niestety). Może też odwiedził Sunndalsora?
6. Garść fotek:

Brzeg Morza Norweskiego, gdzieś pomiędzy Karvag a Kristiansund. Może okolice Bremsnes.



Tu przychodzi mi do głowy tylko jeden, mało wyrafinowany komentarz.






Rezerwat Nauste koło Eresfjord, brzeg Langfjorden.




Langfjorden, widok od północy.


Sunndalsora.




Tyle na dziś, good night and good luck.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz