Strony

poniedziałek, 25 czerwca 2012

Dzień 5: Elverum - Koppang

1. Zgodnie z planem, wciąż przemieszczamy się w górę biegu Glommy, nie odstępując od rzeki chociażby na kilkanaście kilometrów. Teren robi się coraz bardziej górzysty, coraz bardziej zaczyna też wariować pogoda - momenty sporego upału przetykane są gwałtownymi deszczami, a żadna z tych faz nie trwa dłużej niż kwadrans.



Na horyzoncie widać jeszcze większą kotłowaninę chmur i jeszcze masywniejsze góry. Zapowiada się spora impreza za kierownicą. Mam nadzieję, że w ramach rekompensaty uda mi się odwiedzić (chociaż troszeczkę! jedną górkę? proszę?...) rezerwat / park narodowy Jotunheimen, który powinniśmy mijać pojutrze / za trzy dni.
2. Nocleg w Koppang. Pole campingowe, las, komary, brzeg największej norweskiej rzeki...Smutny standard, chciałoby się rzec. Plus: na środku pola namiotowego jest wielka trampolina, a dachy części domków mają gustowne grzywki.



Minus, zasługujący na osobny akapit: żądanie 10 koron za 6 minut gorącej wody pod prysznicem to, pardon my Klingon, bezczelne skurwysyństwo i skończone pogaństwo. Dobrze chociaż, że zostawili zimną wodę, łaskawcy...
3. Reklamy "moose-safaris" na każdym kroku, podkreślane przez poroża widniejące na każdej niemal więźbie dachowej czy drzwiach stodoły robią cokolwiek dziwne wrażenie.


Plan na jutro - dotrzeć do Oppdal. Trzymajcie kciuki!

1 komentarz:

  1. wooow, widok faktycznie jak w Bieszczadach! Popieram domy z grzywką i poroża. Przywieź mi poroże, powiesimy sobie nad drzwiami do mieszkania. Od zewnątrz. A zamiast numeru przybijemy martwą łasicę! Ciekawe co na to Świadkowie Jehowy... :D

    OdpowiedzUsuń