Strony

niedziela, 24 czerwca 2012

Dzień 2: Oslo Gardermoen-Kongsvinger

1. Pierwszy dzień pracy minął względnie bezboleśnie, jeśli spuści się zasłonę miłosiernego milczenia na permanentnie kontuzjowaną mapę miejsc noclegowych autorstwa Firmy. Na szczęście zamiast nocowania w aucie pozostawionym na poboczu drogi czy w namiocie na łące, znaleźliśmy miejsce w motelu. Widoki z okna zawierały zarówno piękne jezioro Vingersjoen i wysepkę Baereia (yay!), jak i kontenery towarowe oraz warsztat mechaniczny (eee...).
2. Największy problem w kraju Wikingów? Rozpoznanie terenu. O co chodzi? Ano o to, że Norwegowie nie wierzą w reklamę i informację. Nie poznasz szpitala, dopóki karetka nie walnie Cię w nos. Nie znajdziesz szkoły, dopóki nie przyjrzysz się mapie, najlepiej z google translate w garści.
Ma to swoje dobre strony - można zapomnieć o syfiących przestrzeń publiczną płachtach reklamowych, bannerach i innych citylightach.
3. Osoba, która puściła w świat plotkę o obsesyjnym przestrzeganiu przez Norwegów przepisów ruchu drogowego, zasługuje na setkę batów. Na gołą rzyć. Naprawdę, osoby jeżdżące przepisowo robią za zawalidrogów.

Fotka na dziś - okolice jakieś 20 km przed Kongsvinger.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz